„Im dalej w las, tym więcej drzew — mówi przysłowie. Im więcej się wchodzi
w sprawy ortograficzne, tym więcej widać, jak są one powikłane”

J. Tokarski, O pisowni polskiej, 1963

niedziela, 16 lipca 2017

Forma nie tylko poprawna, ale również moja ulubiona

TL;DR: Formy poprawne: NIE TYLKO..., LECZ TAKŻE...; NIE TYLKO..., ALE TAKŻE...; NIE TYLKO..., LECZ RÓWNIEŻ...; NIE TYLKO..., ALE TEŻ... Formy niepoprawne: NIE TYLKO..., ALE I...; NIE TYLKO..., ALE ZARAZEM...

Redaktorzy i korektorzy dzielą się na dwie grupy: tych, którzy JUŻ wiedzą, że „nie tylko..., lecz także...”, i tych, którzy JESZCZE o tym nie wiedzą, ale gdy się dowiedzą, będą poprawiać z uporem godnym lepszej sprawy. (No dobra, to oczywiście uogólnienie i przesada, bo w końcu ja już wiem, ale nie poprawiam, i pewnie takich osób jak ja jest jeszcze parę, ale niech to będzie teza na początek, by przyciągnąć uwagę Czytelnika).
 

Mamy w polszczyźnie tzw. spójniki skorelowane, czyli podwojone, „sparowane”, np.:

     ZARÓWNO piękna, JAK I mądra
     DLATEGO szczęśliwa, ŻE zdrowa
     NIE TYLE inteligentna, ILE pracowita

Struktura zawierająca spójniki skorelowane jest stała, tzn. (1) nie można zastępować spójnika innym, np.:

     ZARÓWNO piękna, !JAK TEŻ mądra
     !TAK piękna, JAK I mądra
     DLATEGO szczęśliwa, !PONIEWAŻ zdrowa
     NIE TYLE inteligentna, !CO pracowita;

(2) to, co stoi po pierwszym spójniku, musi odpowiadać składniowo temu, co znajduje się po spójniku drugim, np.:

     Była zarówno PIĘKNA, jak i MĄDRA.
     (ZARÓWNO przymiotnik, JAK I przymiotnik)
     Zarówno BYŁA PIĘKNA, jak i ODZNACZAŁA SIĘ MĄDROŚCIĄ.
     (ZARÓWNO zdanie, JAK I zdanie),

a więc błędem będzie np. wypowiedzenie: !Zarówno była piękna, jak i mądra.

Autentyczne przykłady błędów w zakresie (2):

(a) Małpie ciało służy tu już nie tyle funkcjom reprodukcyjnym lub seksualnemu rozładowaniu, ile odzwierciedla wszystkie napięcia „wyczerpanej” humanistycznej kultury.
(b) Jest tematem, który nie tylko towarzyszy namysłowi Tuwima nad wojenną niedolą człowieka, ale urasta również do rangi centralnej kwestii „pieśni zemsty”.

W zdaniu (b) mamy parę spójników: NIE TYLKO..., ALE RÓWNIEŻ... — i tu przechodzimy do sedna posta (posta, nie postu!).

 

O tym, że NIE TYLKO..., ALE RÓWNIEŻ... to błąd, a jedyna poprawna forma to NIE TYLKO..., LECZ TAKŻE..., dowiedziałam się 7 lat temu od redaktorów, z którymi współpracowałam. Forma z lecz także była dla nich pewnym dogmatem, co zrozumiałe, zważywszy na charakter przygotowywanych publikacji (pomoce dydaktyczne z języka polskiego – konieczność posługiwania się normą wzorcową). Zauważyłam jednak, że również w innych tekstach redaktorzy/korektorzy zamieniali ale również na lecz także. Wyobraźmy sobie np. taką wypowiedź:

I wiesz, poszłam nie tylko do lidlusia, ale też do tego nowego sklepu na Kaliskiej, bo podobno tam mają takie kozaczki

zamienioną na:

I wiesz, poszłam nie tylko do lidlusia, lecz także do tego nowego sklepu na Kaliskiej, bo podobno tam mają takie kozaczki.

I tak, dbając (przesadnie?) o poprawność składniową, zapominamy o poprawności stylistycznej. Niektórzy mają z tego powodu niezły ubaw:

(Nie mogę tego teraz znaleźć, ale gdzieś kiedyś na Facebooku jakiś autor — kołacze mi się, że Szczepan Twardoch, ale pewności nie mam — dosadnie napisał, co myśli o korekcie zmieniającej w jego książkach ale też i ale również na lecz także. U większości komentujących redaktorów/korektorów zrozumienia jednak nie znalazł — uznali go oni nie tylko za ignoranta, lecz także za aroganta).

 

Co na temat konstrukcji nie tylko..., lecz także... oraz nie tylko..., ale również... mówi słownik poprawnej polszczyzny?

Pod ręką mam dwa: S. Szobera, Słownik poprawnej polszczyzny, wyd. 6 uzup., PIW 1968, w którym stosownych informacji nie znajduję, oraz A. Markowskiego (red.), Wielki słownik poprawnej polszczyzny, PWN 2006, gdzie w haśle problemowym „spójnik” (s. 1671–1672) podano jedną formę poprawną: nie tylko..., lecz także... i jedną formę błędną: *nie tylko..., ale i... Słownik milczy na temat form: nie tylko..., ale również...; nie tylko..., ale też...; nie tylko..., lecz również...; nie tylko..., ale także... A skoro milczy, czy warto o ale również, ale też i ale także kruszyć kopie? Czy należy je zmieniać w tekstach z niższego rejestru stylistycznego? Moim zdaniem — nie.

Czy formom z ale również, ale też i ale także gramatycznie bliżej do błędnej z ale i czy do poprawnej z lecz także? Na pewno do lecz także; lecz oraz ale to synonimiczne wobec siebie spójniki wyrażające przeciwieństwo, a także, też i również — synonimiczne partykuły włączające elementy do wspólnego zbioru. I — spójnik łączący — nie jest synonimem względem także; błąd ale i jest więc tu oczywisty, czego nie można powiedzieć o ale również itp.

Zresztą — ale i też spotyka się coraz częściej z akceptacją w środowisku językoznawców „kulturystów”; dość przytoczyć taką poradę PWN:

(Tu mam jednak wrażenie przesady w drugą stronę).

 

Konkluzja?

Formy poprawne:
NIE TYLKO..., LECZ TAKŻE...
NIE TYLKO..., ALE TAKŻE...
NIE TYLKO..., LECZ RÓWNIEŻ...
NIE TYLKO..., ALE TEŻ...

Formy niepoprawne:
NIE TYLKO..., ALE I...
NIE TYLKO..., ALE...
NIE TYLKO..., PONIEWAŻ TAKŻE...
NIE TYLKO..., ALE ZARAZEM...
NIE TYLKO..., ALE JEDNOCZEŚNIE...
(i wszelkie inne wariacje, których zasób jest niewyczerpany).

  

EDIT: Podpowiedziano mi, że jednak chodziło o innego autora, więc dodaję dla ścisłości:

czwartek, 27 kwietnia 2017

Porady ortograficzne dla trójmiejskiego fandomu

Czasem ktoś zada mi pytanie poprawnościowe. Czasem nawet potrafię (lub wydaje mi się, że potrafię) na nie odpowiedzieć. Ponieważ niektóre ze zgłaszanych problemów nie były podejmowane w e-poradniach językowych ani na znanych mi blogach, może warto, bym upubliczniła swoje „porady”. Na próbę — dwie sztuki.

fanostwo czy fanowstwo?

Najlepiej fandom, bo domyślam się, że takie miałoby być znaczenie owego fano(w)stwa. Jeśli jednak z jakichś powodów trzeba użyć formy z polskim przyrostkiem, to fanostwo — jak w wypadku dziadostwa, mistrzostwa czy myślistwa. Dodatkowe -w- pojawia się wtedy, gdy wyrazy zakończone na -stwo zostały utworzone od rzeczownika lub czasownika (ale nie od przymiotnika) z w w odpowiednim miejscu, np.

wykonawstwowykonawca (rzeczownik z w)
rybołówstwo(ryby)łow (czasownik z w)

dziadostwodziad (rzeczownik bez w)
mistrzostwomistrz (rzeczownik bez w)
fanostwofan (rzeczownik bez w) albo lepiej ← fanowski (z w, ale przymiotnik).

Ponieważ wiadomo, że najłatwiej zapadają w pamięć wyrazy ekspresywne i wulgarne, dwa ortogramy:

kurewstwokurwa (rzeczownik z w)
chujostwochujowy (przymiotnik) albo chuj (rzeczownik bez w)

(Żeby nie było, że promuję wulgarne słownictwo — polecam artykuł: Z. Saloni, R. Wołosz, O problemach normatywnych w zakresie ortografii (na przykładzie wyrazu kure(w)stwo), „Poradnik Językowy” 2005, z. 5, s. 81–87).

* No dobra, to dlaczego myślistwo, skoro ← myśliwy (rzeczownik z w)?
Dziś to wyjątek, który słowniki ortograficznie wrzucają sprytnie bez żadnego słowa wyjaśnienia do jednego worka np. z członkostwem (!członkowstwo — popularny błąd; pojawił się nawet w pewnym formularzu dla stypendystów, który niegdyś wypełniałam ;) ). Za myślistwem przemawiają tradycja (jest w Pisowni polskiej Łosia z 1923 r. — najstarszej książce, jaką mam w swojej biblioteczce) i etymologia — myśliwy to pierwotnie przymiotnik znaczący tyle co dzisiejszy myślący.

trójmieszczanin czy Trójmieszczanin?

O tym, że jest potrzeba zapisywania nienotowanego przez słowniki wyrazu T/trójmieszczanin, przekonałam się chociażby, redagując Herolda Gdańskiego. Czasem można się jeszcze spotkać z T/trójmiastowcem, choć pewnie specjaliści od słowotwórstwa mogą mieć wątpliwości, czy to właściwa forma. Tak czy siak — spróbujmy to zapisać.

Ogólna (uproszczona dla potrzeb dydaktyki) reguła jest następująca:
nazwy mieszkańców obszarów od miasta w dół — małą literą, a powyżej miasta — wielką (lub dużą, bo obie te nazwy — wbrew temu, co niekiedy można przeczytać w I/internecie — są poprawne), czyli np.:
Ziemianin, Europejczyk, Polak, Pomorzanin, gdańszczanin, wrzeszczanin.

Pytanie, czy Trójmiasto to miasto, czy jednak coś większego. I tu najlepiej przytoczyć już pełne przepisy ortograficzne.

Wielką literą piszemy nazwy:

  • [63] mieszkańców części świata: Afrykanin, Amerykanka, Australijczyk, Azjata, Europejczyk
  • [64] hipotetycznych mieszkańców planet: Marsjanin, Wenusjanin
    (Co z niehipotetycznym Ziemianinem? Hejże, słowniku!)
  • [65] mieszkańców krajów: Argentyńczyk, Boliwijka, Czeszka
  • [67] mieszkańców terenów geograficznych, np. regionów, krain, prowincji: Bawarczyk, Kaszub (a. Kaszuba), Kociewianka (a. Kociewiaczka), Krakowianka (= mieszkanka Krakowskiego), Kurp, Ślązaczka.
Małą literą piszemy nazwy:
  • [124] mieszkańców miast, osiedli i wsi: moskwianin, paryżanka, warszawianka, wrocławianin, kleparzanin, żoliborzanin, chochołowianin, zalipianka.

Trójmiasto nie jest częścią świata, planetą, krajem ani terenem geograficznym; to raczej jakaś jednostka administracyjna, nie geograficzna. Najbliżej mu chyba do miasta — jako aglomeracji, zespołowi trzech miast. A więc trójmieszczanin (trójmiastowiec) — pisownia małą literą wg zasady [124].

Ale jest jeszcze jeden (bardziej przekonujący) powód, dla którego trójmieszczanina zapiszemy małą literą. Pisownia tzw. minuskułą jest podstawowa: jeżeli nie ma powodu, dla którego trzeba użyć dużej, to użyjemy małej. Nie pisz więc, że skończyłeś Filologię Polską w specjalności Wiedza o Filmie i Kulturze Audiowizualnej, bo nie ma przepisu, który by nakazywał pisownię wielką literą nazw kierunków i specjalności.

środa, 8 marca 2017

Piszę po prośbie

Wczoraj półświatek redaktorsko-korektorski zawrzał po opublikowaniu takiej prośby ("prośby") przez niejakiego pana Jacka Saryusza-Wolskiego:

Niesłuszne domniemanie, że męskich nazwisk się nie odmienia, jest tak częste, że aż nudne; zainteresowanych tematem odsyłam np. do wczorajszego wpisu na FB poradni językowej UŚ czy wypowiedzi prof. Pisarka udostępnionej przez jego córkę. Od siebie dodam tylko: a mógł pójść za głosem logiki i ogłosić się (kim?) Jacek Saryusz-Wolski (wszak system językowy dąży do wyrównań, więc sensownie byłoby nie odmieniać wszystkich członów). Ludzki użytkownik języka fleksyjnego! ;)

Ale ja nie o tym, o czym wczoraj i dziś wszyscy — łącznie z prasą. Może bym i uszanowała "prośbę" p. Saryusza, gdyby tylko... była to prośba. Bo prośba, jak każdy gatunek (mowy), ma pewne wykładniki: realizuje odpowiednią funkcję (perswazyjną; nadawca stara się nakłonić odbiorcę do zrobienia czegoś) i jest sformułowana w określony sposób: za pomocą struktury "proszę o" ("proszę o nieodmienianie...") lub jej ekwiwalentu — często w trybie rozkazującym ("nie odmieniajcie...", "niech państwo nie odmieniają..."), w trybie przypuszczającym ("chciałbym, aby państwo nie odmieniali") albo w formie pytania ("czy mogą państwo nie odmieniać...?"). O ile w omawianej tu "prośbie" pierwszy wykładnik nie budzi zastrzeżeń (autor tweeta chce, aby odbiorcy nie odmieniali pierwszego członu jego nazwiska), o tyle drugi... no właśnie. Z jakiej strategii formułowania prośby skorzystał autor? Z najgorszej z możliwych.

  1. Podawanie fałszywych informacji
    Prośba została tu sformułowana jak stwierdzenie, informacja: "nie odmienia się" (nie: "ja nie odmieniam" czy "moja rodzina nie odmienia"). Mniej świadomych użytkowników taka stanowcza quasi-obiektywna forma wprowadzi w błąd; na bardziej zaawansowanych podziała jak czerwona płachta na byka (ja naprawdę na ogół nie ekscytuję się tym, że ktoś nie odmienia swojego nazwiska, ale tak sformułowaną prośbę — nawet jeśli nie taka była intencja jej autora — odbieram jako manipulację).
  2. Uchybianie grzeczności językowej
    Spróbujmy poprosić kogoś według przyjętej tu strategii o zrobienie zakupów: Wielka prośba: chleb i jajka kupi się. No dobra, niech będzie jakaś czynność powtarzalna, żeby nie było, że manipuluję aspektem: Wielka prośba: śmieci wynosi się. Aż się chce do takiej prośby zastosować! (Tu przypomina mi się reakcja p. Anieli z filmu Pora umierać : "Niech się pocałuje w d."). Nadawca komunikatu zapewne uznał, że skoro nie zna ogółu swoich odbiorców osobiście, to komunikat może być bezosobowy, a wprowadzenie "wielka prośba" rozwiązuje kwestię grzeczności. Na pewno grzeczność w ostatnim czasie uległa dużym przemianom i nie do końca odpowiada wzorcom przedstawianym w latach 90. przez prof. Marcjanik. Niemniej od polityka, który stara się o przychylność ogółu społeczeństwa i pisze oficjalny tekst (niechże to będzie i tweet), należałoby chyba oczekiwać większej troski o grzeczność językową. (Żeby nie było, że jestem przewrażliwiona — nie mam nic przeciwko krótkim, konkretnym mailom od współpracowników: "Prośba o wrzucenie na stronę ... informacji z załącznika").

Wielka prośba: formułujcie prośby jak prośby. Prawda, że brzmi lepiej niż: Wielka prośba: prośby jak prośby formułuje się ? :)